Brud, smród i ubóstwo
Będąc
jeszcze uczniem w gimnazjum sięgnąłem po książkę pani Barbary Rosiek „Pamiętnik
narkomanki”, autobiografię autorki. Opowieść wpędziła mnie w małą depresję.
Bohaterka bowiem ile razy podnosiła się z nałogu tyle samo razy upadała ze zdwojoną
siłą. Tym samym Rosiek pozbawia czytelnika jakiejkolwiek nadziei, że będzie
lepiej. Podobnie jest z najnowszym filmem Smarzowskiego.
Chyba
po raz pierwszy reżyser pokusił się o zekranizowanie tekstu już napisanego.
„Pod Mocnym Aniołem” to książka autorstwa Jerzego Pilcha opowiadających o
problemach z alkoholem, przedstawiający ten świat bez znieczulenia. Jego
zakamarki i brudy. Ja książki nie czytałem, dlatego podchodzę do obrazu
Smarzowskiego jako dzieła autorskiego. Bez uprzedzeń i oczekiwań względem
literackiego pierwowzoru. Nie przeczytacie więc zarzutów, że to pominął a to
bez sensu dodał. A takie słyszałem od moich znajomych, którzy książkę
przeczytali.
Jerzy
prowadzi podwójne życie. Pierwsze to trzeźwe, pełne sukcesów i poklasków.
Drugie to alkoholowy mentlik. Ciągłe upijanie się do nieprzytomności i
doprowadzanie swojego ciała do granicy wytrzymałości. Finał takiego zachowania
najczęściej zaprowadza go do kliniki odwykowej, gdzie po tym jak już go
„naprawią” wraca do nałogu. Spotykając ciągle te same twarze zmagające się z
tym samym wrogiem co on. To tu będzie toczyła się główna akcja filmu. To tu też
poznamy mroczne historie ofiar trunku.
Od
kilku lat filmy Smarzowskiego są kulturalnym wydarzeniem miesiąca. Swoją
pozycję ugruntował „Drogówką” świetnie przyjętą przez krytyków i widzów (rekord
Polskiego Boxoffice 2013!). Najnowsze dzieło „Pierwszego Sceptyka RP” zapewne
znowu zgromadzi tłumy okazując się jedną z największych premier tego roku.
Głównie dlatego, że pesymizm reżysera odpowiada młodej widowni, która ma dosyć
lukrowania rzeczywistości. Pytanie tylko, czy nie przeje jej się też
wszechobecny katastrofizm. Jak długo bowiem możemy doszukiwać się w naszym
świecie tyle zła, a przy tym nie dawać żadnej podpowiedzi i nadziei? Ja sam po
„Drogówce” wyszedłem zdołowany i z zalążkiem depresji.
W
tej kwestii nic się nie zmieniło. „Pod Mocnym Aniołem” to sto procent
Smarzowskiego w Smarzowskim. Twórca wprowadza widzów w świat alkoholików z brutalną dosłownością. Nawet metafora ścieku uderza bolesną realnością. A sceny przedstawiające stan, do jakiego jest w stanie doprowadzić się główny bohater ocierają się o ohydę. Ktoś nieznający wcześniejszej twórczości reżysera może się przerazić. Tu nie ma miejsca na znieczulenia.
Smarzowskiego w Smarzowskim. Twórca wprowadza widzów w świat alkoholików z brutalną dosłownością. Nawet metafora ścieku uderza bolesną realnością. A sceny przedstawiające stan, do jakiego jest w stanie doprowadzić się główny bohater ocierają się o ohydę. Ktoś nieznający wcześniejszej twórczości reżysera może się przerazić. Tu nie ma miejsca na znieczulenia.
Smarzowski
idzie nawet krok dalej. Bezlitośnie odbiera widzom nadzieję, na to, że będzie
lepiej. Podobnie jak Rosiek w swojej książce, skazuje bohatera na ciągłe
upadki. Tym razem jest to o tyle dramatyczniejsze, że wcześniej, w wątku z
Julią Kijowską, pokazuje jak może w innym wymiarze wyglądać życie Jerzego.
Życie niestety nie osiągalne dla niego przez władzę alkoholu.
Jak
podejść do „Pod Mocnym Aniołem?. Smarzowski korzysta z tych samych emocji, z
których czerpał we wcześniejszych produkcjach. Dla oddanych wyznawców reżysera
będzie to zapewne kolejne arcydzieło. Nie jest to jednak do końca moja bajka.
Nie twierdzę, że film Smarzowskiego nie umie się obronić w swojej konwencji,
wręcz przeciwnie. Ja po prostu widzę świat w lepszych barwach. Trochę koloru
nie zaszkodzi panie Wojtku.
- Łukasz
Kowalski
"„Pod Mocnym Aniołem” to sto procent Smarzowskiego w Smarzowskim."" To trochę mnie zniechęca, bo nie lubię filmów Smarzowskiego i też przychylam się do opinii, że przydałyby mu się czasem różowe okulary, ale ze względu na tematykę filmu, na pewno zobaczę.
OdpowiedzUsuńNo to muszę Cię zmartwić. "Pod Mocnym Aniołem" jest bardzo "smarzowskie" :)
OdpowiedzUsuńAle nie będzie chyba brutalne, więc i tak plus ;)
UsuńUwielbiam Więckiewicza I Preiss. Nie chciałam iśc na to do kina bo nie lubię Smarozwskiego, ale przeczytałam recenzję Pod mocnym Aniołem na Media River i stwierdziłąm że warto się wybrać. Nie żałuję. Film długo zostaje w pamięci.
OdpowiedzUsuńFilmy Smarzowskiego mają to do siebie, że chyba zawsze szybko nie uciekają z głowy. Tego na pewno nie można mu zarzucić. :)
Usuń