Dzieci z piekła rodem
![]() |
Nominacja OBF2012: najlepsza aktorka |
Eva i Franklin (Tilda Swinton i John C. Reilly) tworzą luzackie małżeństwo, spełniające się zawodowo, po godzinach wspólnie spędzają czas nie troszcząc się o nic ani o nikogo. Do czasu, aż Eva zachodzi w ciążę. Wszystko musi się zmienić. Wyprowadzają się z ukochanego Nowego Jorku, Eva rzuca swą znakomita pracę, podróżniczki, i przyjmuje najważniejszą rolę w życiu kobiety. Rolę matki. Przeuroczy bobas nie okazuje się jednak cudownym darem niebios. W czasach niemowlęcych bezustannie płacze, a właściwie ryczy (świetna scena ze Swinton podczas spaceru), gdy trochę podrasta w przedziwny sposób zaczyna nawet szantażować matkę, by już jako nastolatek stać się rasowym socjopatą. Matka cały czas przekonuje męża o tym, że ich syn jest niebezpieczny, ale Kevin okazuje się dużo mocniejszym graczem. Ustawia swą rodzinę jak pionki w okrutnej grze, którą prowadzi do krwawego finału.

Eva bierze na siebie całą winę za okrutne postępowanie Kevina. Z pokorą przyjmuje ostracyzm i nienawiść, jaką okazują jej mieszkańcy miasta i rodzina. Bez narzekania czyści ściany i szyby samochodu zalane czerwoną farbą w akcie wandalizmu. Wszystko idealnie podsumowuje scena, w której nachodzą ja świadkowie Jehowy z tradycyjnym pytaniem: „Czy wiesz, co stanie się z tobą po śmierci?”. Eva bez mrugnięcia okiem odpowiada „Pójdę prosto do piekła.”. Ostatecznie pada także odpowiedź na pytanie o granice miłości matki do dziecka w finałowej scenie, kiedy kobieta odwiedza Kevina w więzieniu. Matczyna miłość nie ma granic. Nawet dla zabójcy.

Wielką klasę pokazała znowu Tilda Swinton, która za kreację Evy już zdobyła nominację do Złotego Globa i powinna oczekiwać nominacji do zbliżających się Oscarów. Wypadła znakomicie w niezwykle skomplikowanej roli. Z tyłu mamy jeszcze nieco przyćmionego Reillyego w roli dobrotliwego ojca. Ale to dobrze, bo nie o niego tu chodziło.
I depresja gotowa! Dlaczego ten Kevin był taki pełen nienawiści? Co nim kierowało? Kto nim kierował? Jego zło wzięło się właściwie znikąd. Urodziło się z nim. Urodziło się w nim? Wydaje się być jedynie karą dla jego umęczonej matki. Mimo wszystko doceniam „Musimy porozmawiać o Kevinie”, bo wywarł na mnie ogromne wrażenie, fakt, wzbudził niepokój i pewien lęk, ale przede wszystkim mną poruszył. A to nie często się ostatnio zdarza. Po seansie aż pobiegłem do mojej mamy, by upewnić się, że nie jestem zły. Mamo, kocham cię!
- Łukasz Kowalski
Niestety, film obejrzę prawdopodobnie dopiero w przyszły weekend. Ale obejrzę na pewno. Mam nadzieję, że jest tak mocny, jak go sobie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńOj Tercc jest mocny to mogę Ci powiedzieć na pewno! ;)
OdpowiedzUsuń