Sex i przemoc
Lee Daniels to bardzo kontrowersyjny twórca. Filmy, które reżyseruje (a zrobił dopiero trzy) przepełnione są agresją, nienawiścią, napiętą atmosferą i erotyką. Wszystkim zapadła w pamięć scena z "Czekając na wyrok", filmu wyprodukowanego przez Danielsa, gdzie Halle Berry w długiej i konkretnej scenie uprawia seks z głównym bohaterem. W "Hej, Skarbie" matka z córką prowadzą codzienną bitwę i to dosłownie. Rzucają w siebie wszelkimi znalezionymi przedmiotami, nawet telewizorem. Z każdym kolejnym filmem, reżyser stara się przesuwać granicę. Trudno będzie pokazać jednak coś mocniejszego niż "Pokusa". O wielu scenach z filmu było głośno już po pierwszym pokazie "Paperboya" w Cannes. Najgłośniej komentowano to jak Nicole Kidman oddaje mocz na plaży na Zacka Efrona, czy słynny sex bez dotyku w więzieniu przy świadkach. Tego typu momentów w filmie nie zabraknie. Daniels bardzo odważnie pokazuje właściwie wszystko, w niczym się nie ograniczając.
Pewnego gorącego lata, kiedy pocił się nawet sam Bóg, do małego rodzinnego miasteczka wraca Ward Jansen, dziennikarz śledczy, który ma na miejscu zbadać sprawę skazanego na śmierć Hillarego Van Wettera. Pomaga mu w tym przyjaciel i współpracownik Yardley, oraz młodszy brat, ekspływak, wyrzucony ze studiów. Uratować skazańca chce również jego narzeczona Charlotte. Wiele dowodów wskazuje na niewinność skazańca, ten jednak nie zamierza tak łatwo przejść do współpracy z "grupą ratunkową".
Przez mocne sceny czasami gubimy się w narracji filmu. Daniels ewidentnie skupia się na kreowaniu coraz to ostrzejszych momentów ignorując nieco warstwę opowiadania. Dlatego już po pół godziny nie wiemy dokładnie na czym stoją śledczy, co odkryli, a i samo rozwiązanie jest tak nagłe, że nie mamy pojęcia jak doszło do rozwikłania zagadki. Wielka szkoda, że ostra forma się nie broni, bo może to spowodowało zarzuty w kierunku reżysera, który na pewno nie jest głupi i ma wiele do powiedzenia. Nie umie obronić się też wątek rasizmu, jeden z ulubionych reżysera. Wszystko składa się tylko do nazywania murzynów "czarnuchami". Pochwalić należy jednak za zupełny brak przejaskrawienia, u Danielsa nie kolor skóry decyduje o tym jakim jesteś człowiekiem. Dlatego czarnoskórzy bohaterowie są tu sympatyczni (jak Anita, sprzątaczka w domu Jansenów), ale i zupełnie odpychający i nieprzyjemni.
Na plus należy zapisać też klimat "Pokusy". Reżyser świetnie przemawia przez obrazy. Umiejętnie bawi się różnymi sztuczkami technicznymi by oddać przeróżne sensualne odczucia. Wysoka temperatura i duchota wydawały się wypełniać salę kinową. Faktycznie zdaje się być to najgorętsze lato w całym stuleciu. Daniels bez wyrzutów skazuje swych bohaterów na pocenie się i spływający makijaż. Nic nie upraszcza, nic nie wygładza. Dookoła panuje syf i bałagan. A mozolna muzyka, rodem z produkcji z lat siedemdziesiątych, tylko świetnie dopełnia ten obraz.
Największą niespodzianką są tu zdecydowanie kreacje aktorskie, to właśnie one zmieniają mocno krytyczne oceny. Zack Efron, wbrew temu co się o nim piesze, wychodzi z filmu obronną ręką. Pokazuje swoje potencjały i ambicje. Niczego w "Pokusie" się nie boi, daleko za sobą zostawił świat disneyowskich musicali. A na Nicole Kidman patrzy z pożądaniem prawdziwego faceta. Efron ma ambicje na duże kino i ich powinien się trzymać, bo pokazał, że ma sporo do zaoferowania. Po "Magic Mike'u" mamy tu też kolejną udaną kreację McConaugheya. Ten rok jest dla niego najlepszym w całej karierze. Mimo że znowu musi ciągle zdejmować koszulkę, to zaczyna robić to w jakimś celu. Od etykietki miłego chłopaka odcina się też Cusack. Jego psychopatyczny bohater budzi u widzów przerażenie. Jest wulgarny, odrażający, odpychający ale w tym wszystkim wcale niewymuszony. Miłą niespodzianką można nazwać też rolę Macy Gray, soulowa piosenkarka faktycznie świetnie odnajduje się przed okiem kamery, choć nie ukrywam, że mocną stroną jej Anity jest wyrazisty i niski głos.
Jeżeli ktoś jednak jest w tym filmie perfekcyjny to tylko ona, wymalowana i odpicowana zupełnie w złym guście Nicole Kidman. Do roli Charlotte Bless wybrana została na początku znana ze "Współczesnej rodziny" Sofia Vergar, wybór dosyć oczywisty i - wydawałoby się - trafiony. Kidman zastąpiła ją na kilka tygodni przed rozpoczęciem zdjęć. W przypadku australijskiej aktorki wybór już nie jest tak pewny, prawdopodobnie tym większe zaskoczenie krytyków i fanów. Charlotte Nicole jest karykaturą samej siebie, zupełną "wieśniarą", ale nieświadomą swojej głupoty, za to całkowicie przekonanej o swej wspaniałości. Wulgarna do granic możliwości, jednak tak w tym wszystkim naturalna. Bryluje w każdej swojej scenie do tego stopnia, że widz zaczyna się zastanawiać, czy aby nie jest to już postać pierwszoplanowa. Nicole Kidman udowadnia jak różna potrafi być, na jak wiele ją stać. Porównując kreację z "Pokusy" do tej z "Między światami" możemy dojść do tego jak szeroki wachlarz umiejętności prezentuje pani Kidman. Moim zdaniem Oscar powinien powędrować w jej łapska, choć wielką chrapkę na niego ma też Anne Hathaway.
Warto zobaczyć film "Pokusa" dla samych smakowitych kreacji aktorskich. Lee Danielsa można uznać twórcę u którego warto zagrać. Jeżeli doprowadził do tego, że uwierzyłem w możliwości Zacka Efrona, Matthewa McConaughey'a czy Johna Cusacka a wielu na nowo odkryje Nicole Kidman, to już czekam na jego nowy film. Może czas zaangażować Roberta Pattinsona czy Nicolasa Cage'a?
- Łukasz Kowalski
Myślę, że wkrótce wybiorę się na ten film, właśnie ze względu na chwaloną kreację Nicole Kidman. Prawdę powiedziawszy, do tej pory nigdy nie budziła u mnie jakiejś szczególnej sympatii, jednak czuję, że takie kino, jakie teraz oferuje Lee Daniels. "Hej, skarbie" było filmem dobrym i z uwagi również na to chciałabym zobaczyć jego następną produkcję. Jeśli chodzi o Cusacka to jakoś nigdy nie sądziłam, że jest aktorem koszmarnym (jak np. McConaughey czy właśnie Efron), nawet go w sumie lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wybieram się niedlugo. Nie widzialam nawet, że to reżyser "Czekajac na wyrok" i "Hej, Skarbie", ktore bardzo mnie poruszyly!
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja. Świetnie się czyta.
OdpowiedzUsuń