niedziela, 13 stycznia 2013

Sex Story






Czy to już miłość, czy to tylko sex?
Z filmem „Sex Stroy” jest jakiś problem. Scenariusz jak na komedię romantyczną całkiem ambitny i Portman w głównej roli nie może zawieść. Miałem nadzieję, że to będzie kamień milowy w sposobie patrzenia na ten rodzaj kina rozrywkowego. Niestety czeka nas zawód jak przy komedii „Miłość i inne używki”, która okazała się sporym rozczarowaniem. Ale mimo niespełnionych oczekiwań, „Sex Story” nie jest najgorszym filmem w swoim gatunku.
Emma i Adam spotykają się regularnie co parę lat. Dziewczyna choruje na ciekawą przypadłość, którą można nazwać „alergią na związki i zobowiązania”. Adam właśnie dowiedział się, że jego ojciec związał się z jego byłą dziewczyną i ostatnią rzeczą o jakiej myśli jest poważny związek. Po przygodnym seksie decydują się na koleżeński układ „przyjaciół od seksu”. Ich drogi rozejdą się wtedy, gdy jedno zacznie się zbytnio angażować. On zakłada, że będzie to ona, ona jest przekonana, że to on pierwszy wpadnie w sidła miłości. Postawione granice i tak w końcu pękną, a seks przestanie odgrywać główną rolę.
Komedia romantyczna jak komedia romantyczna. Fabuła prosta, te same punkty zwrotne i zakończenie banalne. Fajna oprawa muzyczna, nieźle zagrany. Ashton Kutcher zaprezentował jedną z najlepszych ról w swym dorobku komedii romantycznych, ale głównie dlatego, że jego obecność nie przeszkadza. Bożyszcze nastolatek zrezygnowało ze strzelania kretyńskich min, jak to było do tej pory (Boże, jak „Stary gdzie moja bryka” był niesamowicie kretyńsko zagrany!). Natalie grając w tym filmie zaskoczyła wszystkich. Zdobywczyni Oscara za ambitną rolę w „Czarnym łabędziu” wybierała zazwyczaj bardziej ambitne role. Zagrała jednak postać wyjątkowo interesującą jak na komedię romantyczną. Przede wszystkim to właśnie Emma jest główną zwolenniczką seksu wyzbytego z uczuć i to ona (chyba po raz pierwszy w komedii romantycznej) jest powodem załamania między bohaterami. Poza tym Natalie Portman udowodniła, że jest aktorką wszechstronną i umie odnaleźć się w komediowym repertuarze. Co do drugiego planu to lepiej go przemilczeć. Stereotypowe postacie różnie zagrane.
Film pokazuje bardzo popularny w Ameryce układ friends with benefis czyli właśnie przyjaciół do seksu. Przedstawia nowe pokolenie goniące za karierą i sławą nie znajdując czasu na poukładanie sobie życia prywatnego. Konserwatywne kino USA dochodzi do prostego wniosku – seks bez miłości nie ma racji bytu. Czy to dobrze, czy źle to zależy już od osobistych poglądów widza. Warto jednak zwrócić uwagę na panującą modę, który po cichu wkradł się i do naszej kultury.
Podsumowując ciekawy i budujący możliwości wyrwania się scenariusz zbrodniczo niewykorzystany. Gdyby nie zamiana ról ze złego faceta na złą kobietę (a tak zdarza się naprawdę często :) ) to byłaby to kolejna przeciętna komedia romantyczna. Co w sumie i tak nie byłoby takie złe, bo po ciężkim tygodniu walki z edukacją taka przyjemna rozrywka nie jest zła, a wręcz zbawienna. A dziewczyna, która poszła ze mną na ten film była nim zachwycona.

- Łukasz Kowalski

1 komentarz: