Drobny
łotr zmienia swoje życie
Zaczyna się wspaniale.
Zachwyca kuglarska czołówka, która bajeruje trójwymiarem i
czaruje, chciałoby się rzec, typowo „burtonowską” muzyką
Danny'ego Elfmana. Chwilę później oglądamy Kansas i poznajemy
strzępki fabuły. Raimi pokazuje nam tę część opowieści w
czarno-białych barwach, w formacie obrazu 4:3, jakby udając kino
sprzed dekad. Wraz z dramatyczną podróżą głównego bohatera, w
chwili przybycia do krainy Oz obraz zmienia się. Staje się
panoramiczny i kusi pełną paletą barw.

Centrum opowieści
pozostaje główny bohater – iluzjonista Oz. Nie jest człowiekiem
idealnym. Jest chciwym i prostackim drobnym cwaniaczkiem, tanim
podrywaczem, który marzy o fortunie. Nie szanuje ludzi,
niewdzięcznie odnosi się nawet do jedynego przyjaciela –
pomagiera Finleya (Zach Braff). Nienawidzi swojej pracy drobnego
iluzjonisty, wierzy, że zasługuje na więcej w swoim fachu.
Chciałby się wyrwać. Od samego początku możemy zauważyć jednak
w jego postaci pewne przebłyski dobra, zwykłe ludzkie odruchy,
które nie pozwalają mu patrzeć na ludzkie cierpienia, przechodzić
obok nich całkowicie obojętnie.

Sam Raimi, idąc tropem
niedawnych dokonań Martina Scorsese, Michela Hazanaviciusa i
Christophera Nolana, oddaje hołd kinu. Wyraźnie podkreśla tę myśl
formą – przejście z czarno-białego 4:3 w kolorowy obraz
panoramiczny, zastosowanie 3D oddaje techniczny postęp dziesiątej
muzy, a postać i działania iluzjonisty, który w sposób oczywisty
symbolizuje twórcę filmowego, obrazuje siłę magii kina.
Niestety „Oz Wielki i
Potężny” pełen jest błędów. Oprócz mocnego głównego
bohatera nie potrafi zaoferować żadnej postaci z krwi i kości.
Postaci trzech wiedźm są przerażająco jednowymiarowe. Mimo iż
wcielają się w nie trzy dobre aktorki – Rachel Weisz, Mila Kunis
i Michelle Williams – to żadna nie potrafi zaoferować czegoś
więcej niż atrakcyjny wygląd. Raimi wydaje się także nie mieć
pomysłu na krainę Oz. Jest zaskakująco prosta i nawet zachwycające
krajobrazy przepełnione CGI nie mogą zrekompensować jej braku
charakteru i planu.

„Oz Wielki i Potężny”
miał potencjał na kino nietuzinkowe. Niestety szereg niedopatrzeń
sprawił, że film Raimiego jest bardzo nierówny, niestety
prezentując największe walory na początku, z czasem odkrywając
kolejne wady. Na pocieszenie James Franco w pełnokrwistej,
sympatycznej roli.
- Alek Kowalski
A ja coś przegapiłam, że oprócz Kunis grają tu jeszcze dwie tak dobre aktorki. "Oza" i tak jestem ciekawa, ale nie na tyle, żeby wybrać się do kina:)
OdpowiedzUsuń